Polski rynek giełdowy budzi zainteresowanie inwestorów
Pochodzący ze Szwajcarii inwestor i ekonomista, zwolennik austriackiej szkoły ekonomii, przedkładającej mechanizmy wolnego rynku nad regulacyjne działanie państwa Marc Faber postrzega warszawską giełdę jako interesujące miejsce do inwestowania. Ekonomista uważa, że z perspektywy racjonalnej wyceny polski rynek finansowy może być alternatywą dla amerykańskiej giełdy. Nie sądzi jednak, by GPW w Warszawie masowo przyciągnęła globalnych inwestorów.
– Myślę, że po kryzysie z 2009 roku nastąpił szybki rozwój gospodarek wschodzących, który jednak wyhamował w 2011 roku. Po tym okresie wszystkie rynki giełdowe rynków wschodzących zaczęły wyglądać znacznie gorzej niż rynek USA. Dopiero w tym roku niektóre rynki wschodzące, takie jak Brazylia i Rosja, zaczęły wyraźnie wyprzedzać Amerykę. Myślę, że ten trend się utrzyma – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Marc Faber, inwestor, ekonomista, przedstawiciel austriackiej szkoły ekonomii.
Brazylijski indeks Bovespa wzrósł w tym roku o niemal 50 proc., rosyjskie indeksy RTS i MICEX odpowiednio o 36 proc. i prawie 20 proc. Natomiast amerykański S&P 500 urósł o 14 proc., choć jest na rekordowych poziomach 2200 pkt. Tymczasem WIG20 stracił od początku roku ponad 3 proc., natomiast indeks szerokiego rynku WIG zyskał niespełna 5 proc.
– Mówi się, że nie ma alternatywny dla amerykańskiej giełdy, ale ja uważam, że jeżeli mówimy o rozsądniej wycenionej wartości, to polska giełda jest wyceniana dużo bardziej racjonalnie niż amerykańska – przekonuje Marc Faber. – Dlatego gdybym mieszkał w Europie, to byłbym zainteresowany inwestowaniem w Europie Wschodniej, w tym w Polsce.
Austriacka szkoła ekonomii, którą reprezentuje Faber, przekonuje, że gospodarką powinien rządzić wolny rynek, a nie interwencjonizm państwa. Z jej punktu widzenia dodruk pieniędzy stosowany obecnie zarówno przez Europejski Bank Centralny, jak i Bank Japonii, a wcześniej przez Fed jest działaniem krótkowzrocznym i na dłuższą metę bardziej zaszkodzi, niż pomoże gospodarce. Mimo to jako inwestor za najbardziej atrakcyjny rynek uważa zdominowaną przez abenomikę Japonię.
– Międzynarodowi inwestorzy lokują pieniądze na całym świecie. Najważniejsze kierunki dla nich to Europa Zachodnia, USA i Japonia. Wśród tych trzech klas aktywów Japonia jest w tej chwili być może najbardziej atrakcyjna – uważa ekonomista.
Wymienione rynki to gospodarki dojrzałe, do których inwestorzy uciekają chętnie w niepewnych czasach. Gdy nastroje stają się lepsze, są jednak skłonni inwestować w bardziej ryzykowne, ale i zyskowne instrumenty gospodarek rozwijających się, do jakich wciąż zaliczana jest Polska. Globalni gracze wybiorą jednak większe i szybciej rosnące kraje. Polska zdaniem Fabera może być interesująca jako rynek regionalny.
– Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że Polska nie jest klasycznym rynkiem wschodzącym, nie jest gospodarką peryferyjną, taką jak kraje afrykańskie, Kambodża czy Laos. Jest zaawansowaną gospodarką wschodzącą. Nie sądzę jednak, by polska giełda cieszyła się wielkim zainteresowaniem ze strony globalnych inwestorów – uważa ekonomista. – Oni bardziej skupiają się na giełdzie indyjskiej czy chińskiej i mają ku temu swoje powody. Ale w obszarze wschodnioeuropejskim Polska może budzić pewne zainteresowanie.
Może to Ci się spodoba
Operatorzy inwestują w jakość usług
Większa konkurencja na rynku operatorów telewizji i internetu oraz rosnące oczekiwania klientów wpływają na politykę dostawców usług. Nie tylko próbują oni przyciągnąć nowych klientów, lecz także inwestują w stałe podnoszenie jakości usług świadczonych
Rząd chce wypowiedzenia dwustronnych umów o wspieraniu i ochronie inwestycji z krajami UE. Według MSP to archaiczny mechanizm
Ministerstwo Skarbu Państwa chce zrewidować zawarte z innymi państwami Unii umowy typu BIT (Bilateral Investment Treaty). Zdaniem rządu są one przestarzałe, już niepotrzebne i zakłócają równowagę między polskimi a zagranicznymi inwestorami. Do
Dzięki nowej strategii Poczta Polska chce zwiększyć przychody do 7 mld zł
Do 2021 roku przychody Poczty Polskiej mają wzrosnąć z nieco ponad 5,3 mld do 7 mld zł. Spółka chce to osiągnąć nie przez cięcia kosztów i zwolnienia pracowników, ale przez rozwój istniejących i nowych segmentów
0 Comments
Brak komentarzy!
You can be first to comment this post!